Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Casimir

Z nami od: 21 lipca 2018 o 13:39
Ostatnio: 9 maja 2024 o 7:12
Płeć: mężczyzna
Exp: 14
Jest obserwowany przez: 0 osób
  • Demotywatorów na głównej: 4 z 53 (34 w archiwum)
  • Punktów za demoty: 3101
  • Komentarzy: 285
  • Punktów za komentarze: 261
  • Obserwuje: 9 osób (pokaż demotywatory)
 

Ściana

poczekalnia
... też nie lubi gdy go kroją. – Na plasterki albo na kasę.
poczekalnia
 – Z notatnika taty Kazika. Ten tego.
poczekalnia
Dowcip nr 21. – Z notatnika taty Kazika. W bliżej nieokreślonej przeszłości, przezpustkowie, wędrował pielgrzym. W pewnymmomencie za potrzebą wszedł w starożytneruiny, znajdujące się nieopodal drogi. Gdy jużwychodził, w okół rozległ się głos;- Wędrowcze, załatwiłeś się w świętymmiejscu, to ruiny mojego grobowca.- Nie byłem tego świadomy.- Wiem o tym, musisz jednak ponieśćkonsekwencje. Za karę, co rok w tymżedniu, będziesz miał straszliwe rozwolnienie.Dodatkowo, każdy kto dowie się o tejhistorii, co rok w tymże dniu, będzie miałstraszliwe rozwolnienie. A teraz, drogiczytelniku, dowiedziałeś się o niej Ty.
poczekalnia
Gotowość czyni złodzieja. – To tak, jak powiedzieć że okazja czyni gwałciciela czy zabójcę. Nie czyni go sama w sobie. Natomiast jeśli ktoś jest gotów zabić, zgwałcić, ukraść, wykorzysta okazję albo sam ją stworzy.
poczekalnia
Dowcip nr 20. – Z notatnika taty Kazika. Spaceruje turysta deptakiem, patrzy, nadjedną z witryn szyld; " Spełniamy życzenia".Zaciekawiony wchodzi do lokalu a tampusto, ani obsługi, ani wystroju, tylko nasamym środku stoi drabina aż pod sufit, a wsuficie otwór. Jeszcze bardziej zaciekawionywchodzi po drabinie i zagląda przez otwór dopomieszczenia powyżej. Zdążył jedyniezauważyć buta, po czym solidny kopniakzwalił go z drabiny na podłogę. Wściekłypozbierał się i pobiegł do górnegopomieszczenia z myślą; Ktokolwiek tam jest,zaraz oberwie! Czerwony ze złości wpada napiętro, otwiera drzwi a w zupełnie pustympomieszczeniu ten sam otwór w podłodze aw nim wystająca głowa.
poczekalnia
Dowcip nr 19. – Z notatnika taty Kazika. W sadzie nocą ginęły jabłka. Ponieważmiało to miejsce codziennie, straty byłyznaczne. Właściciel postanowił działać.Zaczaił się wieczorem i czekał. Noc byłaciemna, bezksiężycowa, więc po prostunasłuchiwał.Nieco po północy, dały się nieopodal,słyszeć chałasy. Sadownik zaczął ostrożniew niemal egipskich ciemnościach zmierzaćw tamtym kierunku, lecz gdy był już całkiemblisko, złodziejaszki, zaalarmowani gałązkąpękającą pod jego stopą, zaczęli uciekać.Właściciel, dopadł do ogrodzenia, i pociemku złapał ostatniego, będącego już nagórze, za jaja. Trzymając mocno pyta;- Ktoś Ty?!Ten nie odpowiada, więc mocniej zaciskadłoń;- Ktoś Ty?!Słysząc milczenie, zaczął przekręcaćzaciśniętą rękę;- Ostatni raz pytam, ktoś Ty?!- Jasiek!- Jaki Jasiek?!- Niemowa ze wsi!
poczekalnia
Czas jest tym, co zrobisz z nim. –  ,,Wczoraj pomiędzy wschodem a zachodem słońcazgubiono dwie złote godziny; każda była wysadzonasześćdziesięcioma diamentowymi minutami. Nie managrody dla znalazcy, gdyż przepadły na zawsze!"Lydia H. Sigourney
poczekalnia
...przygotowane przez kogoś, najsmaczniejsze. –
poczekalnia
Siedem sucharów dla ogarów. – Z notatnika taty Kazika. Milioner rozmawia z miliarderem i próbujejakoś zabłysnąć, mówi;- Ja, to mam zwyczaj spać ze swoimportfelem pod poduszką.Miliarder na to;- Eee nie, ja nie lubię mieć poduszki takwysoko.Wczoraj nad Sosnowcem przeszła potężnanawałnica. Miasto zostało niemal w całościzrównane z ziemią. Straty ocenia się na 156złotych 39 groszy.Postanowiłem schudnąć, niestety kiedy tylkozgubię kilogramy one z powrotem mnieodnajdują.Jak stracić na wadze? Drogo kupić, taniosprzedać.Jaki gen posiada każdy Włoch?Gen Italia.Mężczyzna zgubił się zimą w lesie. Gdyzaczął nawoływać ratunku, wychodzi z norywnerwiony obudzony niedźwiedź;- Co się tak drzesz!?- Zgubiłem się i potrzebuję pomocy.- No to mnie obudziłeś, i jak myślisz,pomogłeś sobie!?Przychodzi baba do lekarza;- Co Pani dolega?-Cierpię na zachłonność.- Przepiszę Pani tabletki.- Super! Tylko dużo!
Przedponiedziałek –  Restauracja MurzynekLamus
archiwum – powód
...siedzi, stoi czy leży? –
poczekalnia
Dowcip nr 18. – Z notatnika taty Kazika. W Barcelonie, latem, w upalny dzień,urokliwymi, zabytkowymi alejkami,przechadza się turysta. Gdy już zgłodniał,postanowił zjeść coś niedużego. Wszedł dorestauracji, i u kelnera zamówił dwie bułki,jajecznicę i do tego sałatkę.Po paru chwilach kelner przynosizamówienie i życzy smacznego, jednak poparu krokach słyszy;- Halo, Panie kelner, te bułki są wilgotne.Kelner odwraca się na pięcie i podchodzącszybko do gościa, cedzi przez zęby;- Panie, jest 38 stopniowy upał, nawet tuwewnątrz jest 28 stopni, więc jeśli niosę wjednej ręce jajecznicę, w drugiej sałatkę abułki pod pachami, to chyba mam sięprawo spocić!
poczekalnia
Samozatrudniony. –  A
poczekalnia
Dowcip nr 17. – Z notatnika taty Kazika. Wchodzi gość do baru, podchodzi do niegokelner, gość zamawia butelkę wódki, a kelnermu ją przynosi. Jednak po chwili znówprzywołuje kelnera i oddaje mu tę butelkęwódki, zamawiając butelkę wina. Sączy towino a kiedy już opróżnił butelkę, wychodzibez płacenia. Kelner zatrzymuje go przydrzwiach;- Halo, proszę zapłacić za wino!- Przecież dałem panu za nie wódkę.- Ale za wódkę pan też nie zapłacił.- Bo jej nie wypiłem.
poczekalnia
Dowcip nr 16. – Z notatnika taty Kazika. Poszedł leśniczy do lasu na polowanie.Zaczaił się na skraju polany i obserwuje.W pewnym momencie wychodzi wielkiniedźwiedź. Leśniczy przymierza się, padastrzał, mnóstwo dymu, stara się coś zzaniego dojrzeć. Nagle czuje stukanie w ramię,obraca się, a tam ten sam niedźwiedź, imówi;- Jest u nas w lesie taki zwyczaj, nie trafiaszjesteś dymany.No i stało się, niedźwiedź podymał,upokorzony leśniczy wrócił do domu.Następnego dnia, leśniczy głodny zemsty,wraca na tę samą polanę, ale z "kałachem".Znów niedźwiedź, znów strzał i stukanie wramię;- Jest u nas w lesie taki zwyczaj, nie trafiaszjesteś dymany.Jeszcze bardziej upokorzony, i jeszczebardziej żądny krwi, leśniczy leży kolejnegodnia, przy polanie z ręczną wyrzutnią rakiet, iceluje staranniej niż kiedykolwiek wcześniej.Spust, mnóstwo dymu, leśniczy czeka zzapartym tchem. Stukanie w ramię;- Człowieku, Mówi niedźwiedź - Mi sięwydaje że ty nie na polowanie tuprzychodzisz.
archiwum
Czasem warto nie zjadać wszystkiego. –
archiwum
Dowcip nr 15. – Z notatnika taty Kazika. Amerykanie lądują na księżycu, NeilArmstrong wychodzi z lądownika, patrzy atam rusek.- Ej, a co ty tu robisz!?- Jak to co, wyprzedziliśmy was.- A niech to, my tu chcieliśmy zbudowaćkompleks laboratoryjny.- Nie nada, wsjo kukurydza!
archiwum
a sąsiad, jaki cham! – Podszedł do okna i zasłonił żaluzje!
archiwum
Dowcip nr 14. – Z notatnika taty Kazika. Przychodzi młoda baba do lekarza.- Co panią sprowadza? - Pyta lekarz.- Panie doktorze, strasznie nerwowa sięzrobiłam, wszystko mnie denerwuje,praca, telewizja, nawet jak śpię, wszystkomnie denerwuje!- Musi się pani nieco odizolować, odstresujących sytuacji.- No, ale jak?- No powiedzmy, jakieś hobby, niech sobiepani znajdzie.- Ale, gdzie hobby, próbowałam. Znaczki sięgniotą, monety uciekają pod meble, tylkosię zdenerwowałam! Hobby panie doktorze,to nie dla mnie.- No, to może spacery? Jakie spacery, paniedoktorze, chodziłam na łąkę, chodziłam dolasu, wszystko mnie denerwuje. Muchylecą do oczu, komary tną, ptaki drą ryje,spacery też nie dla mnie!Lekarz drapie się po głowie;- Wiem! Może potrzebuje pani seksu?- Seksu? A co to takiego?- Nie wie pani, co to seks? To ja panizaprezentuję.Wchodzą za parawan, ubrania lądują napodłodze, i po chwili słychać stęki, sapanie,przesuwanie łóżka. W pewnym momenciekobieta się odzywa;- Panie doktorze, no albo pan wsadza, albowyciąga, bo już mnie to zaczynadenerwować!
archiwum
Dowcip nr 13. – Z notatnika taty Kazika. Pewien sędziwy wędkarz, od wielu, wielu lat,wędkował na jednym jeziorku, codzienniena tej samej kładce. Każdego dnia, jegokochająca żona, szykowała mu na ten czas,smaczne i pożywne kanapki:• kromka chleba z masłem⚫ sałata.•szyneczka⚫ sałata••⚫ i na zamknięcie, druga kromka chlebamasełkiem.Tak wyposażony, dziadek spędzał w swoimazylu, cały niemal dzień. Prowiant wieszał wskórzanej torbie, na pobliskim krzewie, żebymu robali nie nalazło, i w spokoju oddawałsię swoim pasjom.Pewnego razu, podchodzi posilić sięw porze południowej, patrzy a w torbiepusto. Krew napłynęła mu do nozdrzy, zprzejęciem wycedził przez zęby; - No czekajzłodziejaszku, już ja cię przypilnuję!Następnego dnia łowił, i jednocześnie,kątem oka, obserwował torbę ze swoimposiłkiem. W pewnym momencie, podlatujewielki, stary orzeł, odchyla klapę torby,wyjmuje zawartość i z nią odlatuje. Wędkarz,zdumiony, odprowadzając rabusia wzrokiem,spostrzegł, że poleciał całkiem niedaleko.Rozpoczął pościg przez chaszcze i ciernie,po czym wpadł na pobliską polanę.Patrzy, a tam orzeł rozwija pakunek, wyjmujekanapkę, zamaszystym ruchem głowy,wyrzuca kromkę chleba z masłem, wyrzucateż sałatę, szyneczkę, znów sałatę, bierzew szpony posmarowaną masłem spodniąkromkę chleba i rozciera to sobie na klacie,wrzeszcząc, - ALE JA JESTEM PORĄBANY!